Tekstem, który wzbudził największe zainteresowanie na moim blogu, był ten dotyczący błędów językowych. Właściwie to nie powinno mnie to dziwić – języka używamy prawie wszyscy, więc każdy ma coś do powiedzenia w jego temacie…W każdym razie śmiało mogę powiedzieć, że od czasu tamtej publikacji błędów zamiast ubywać – przybywa. Język jest w pewnym sensie żywy, więc zapewne to, co dziś powoduje skrzywienie na naszej twarzy, za kilka lub kilkanaście lat przejdzie niezauważone. Ale zanim to nastąpi, postanowiłem odnieść się do tego, co wciąż mnie jeszcze razi i do tego, co sam muszę w sobie doskonalić. Przedstawiam zatem kolejną część najpowszechniejszych według mnie językowych błędów.
Nr 1 Poproszę o twój adres zamieszkania.
Miałem problem ze sklasyfikowaniem powyższego sformułowania w kategorii błędów. A to dlatego, że o „adres zamieszkania” jesteśmy proszeni w wielu urzędowych rubrykach i zapewne niebawem nie będzie to już błędem. Jednak dziś, jeśli chcemy wypowiadać się poprawnie (i logicznie!), wciąż powinniśmy prosić o podanie adresu, ewentualnie miejsca zamieszkania.
Nr 2 Poszedłeś po najmniejszej linii oporu.
Nigdy nie byłem biegły w fizyce i geometrii, ale z podstawówki pamiętam, że o ile opór może być większy lub mniejszy, to z linią nie jest to takie oczywiste. A nawet więcej – linia może być co najwyżej najdłuższa lub najkrótsza. I to powinno wyjaśnić, że zamiast „najmniejszej linii oporu” mamy „linię najmniejszego oporu”.
Nr 3 Twoje stwierdzenie poddałem w wątpliwość.
Krótko i bez zbędnych dywagacji: Poddać można się na ringu, natomiast w wątpliwość można coś najwyżej podać.
Nr 4 Bynajmniej ja jestem tym zainteresowany.
Nie wiem, kiedy słowo „bynajmniej” zaczęliśmy utożsamiać z „przynajmniej”. Językoznawcy wskazują na fakt, że najpierw ta różnica przestała się zacierać w języku gwarowym. Ale dopóki nie ma oficjalnych zmian w słowniku, to wciąż „bynajmniej” jest partykułą wzmacniającą przeczenie w danej wypowiedzi, a „przynajmniej” partykułą wyznaczającą minimalny, możliwy do zaakceptowania przez mówiącego zakres czegoś (za SJP).
Nr 5 Podaj mi półtora łyżki cukru
Jeśli ktoś nie jest pewny tego, kiedy powinien prosić o półtorej łyżeczki cukru, a kiedy opowiadać o tym, co robił półtora roku temu to lepiej, że mówił o jednej i pół łyżeczce i jednym i pół roku. A jeśli ktoś chciałby nauczyć się poprawnego wysławiania powinienem zapamiętać, że liczebnik półtora używamy dla rzeczowników rodzaju męskiego i nijakiego, a półtorej dla rzeczowników rodzaju żeńskiego. A zatem – półtora tygodnia, grama i kilometra, ale półtorej szklanki i półtorej doby.
Nr 6 Większa połowa Polaków lubi mięso.
Jeśli jest ktoś, kto udowodni, że jedna połowa jest większa od drugiej, to pewnie dostanie nagrodę Nobla. A poważnie – chyba już wiadomo, dlaczego to błąd?
Nr 7 Nie zdałem dwóch egzaminów pod rząd.
Pochodzę z Podlasia, a zatem rusycyzmy nie są mi obce. Dlatego sformułowania „pod rząd” używałem prawie całe swoje życie, ale jeśli chciałbym mówić po polsku, powinienem raczej robić coś „z rzędu”.
Nr 8 Drugi największy zamek znajduje się w innym miejscu.
Ileż to razy czytałem o drugim największym samolocie, który wylądował w Polsce albo o trzecim największym sklepie znanej marki, który pojawił się w stolicy…Dziennikarza, który używa takiego sformułowania w swoim tekście chciałbym zapytać, czy rzeczywiście pisze o czymś największym czy może drugim co do wielkości?
Nr 9 Samochód cofał do tyłu i spadł w dół.
Czy można cofać do przodu i spadać w górę? Jeśli zaprzeczyć by niektórym prawom, pewnie tak…Ale język polski się od tego nie zmieni.
Nr 10 Odnośnie niniejszego tematu mam inne zdanie.
Cóż, ten błąd popełniam najczęściej. I zamiast na przykład „odnosić się do jakiegoś tematu” zazwyczaj używam sformułowania „odnośnie tematu”. To rusycyzm, a że zapożyczeń z rosyjskiego znam mnóstwo, wśród nich w użytku znajduje się również powyższe. Zachęcam do pójścia inną drogą.