Skip to main content

Wiem wiem, speechwriter nie potrzebuje porad. To człowiek wielu talentów. Profesjonalista w każdym względzie. Umiejętność pisania łączy ze zdolnościami analitycznymi. Kiedy trzeba, potrafi być psychologiem. Umie patrzeć głębiej niż przeciętny człowiek. Przecież scenarzyści House of Cards nie mogli się mylić. Ale na potrzeby tego tekstu załóżmy, że nie piszesz przemówień dla głowy państwa, a od czasu do czasu mierzysz się z taką koniecznością dla swojego szefa czy klienta. Tak jak ja, właściwie od początku mojej PRowej przygody. Dlatego nie bez nieśmiałości, dzielę się kilkoma przemyśleniami.

Poznaj tego, dla którego piszesz tak bardzo, jak to możliwe.

Truizm, powiecie. A jednak wiele osób pisząc przemówienia dla kogoś zapomina, że to nie oni będą stali przed publicznością i czytali lub mówili to, co zawiera kartka umieszczona przed nimi. Byłem świadkiem takich sytuacji wielokrotnie. Widziałem przemawiających, którzy z trudem cedzili słowa, często ich nie rozumiejąc. Mówili skomplikowanym językiem, ale z ich strony było to na wskroś nienaturalne. Dlatego speechwriter w każdym napisanym słowie powinien oddawać tego, którego wcześniej poznał. Warto, żeby zdobył o swoim zleceniodawcy jak najwięcej informacji – poznał sposób wysławiania się, tempo wypowiedzi, ale również postawę czy gestykulację. To wszystko powinno mieć wpływ na to, jak przemówienie zostanie przygotowane. A być może warto pójść nawet o krok dalej i w trakcie tego procesu wyobrażać sobie tego, dla którego piszemy. I to, jak wypowiada tworzone przez nas zdania. Warto również, żebyś cały czas stawiał sobie na następujące pytanie: czy przemówienie ma być dobre, czy twoje? Jeśli dobre, wtedy pisz tak, żeby twój zleceniodawca czuł się z nim komfortowo.

Myśl o publiczności.

Nie mniej ważną kwestią niż poznanie osoby przemawiającej jest poznanie publiczności. Tych, przed którymi będzie stał przemawiający. A im lepiej odrobimy tę lekcję, tym skuteczniejszy będzie komunikat, które chcemy przekazać. Warto przy tym wykorzystywać kontekst danej sytuacji. Pamiętać o tym, dlaczego ten, dla którego piszemy, znajdzie się właśnie w tym miejscu i w tym czasie. A może jest tak, że publiczność oczekuje konkretnych słów? Jeśli tak – odpowiedzmy na to. Z tej techniki świetnie korzystali speechwriterzy wielu polityków, których dziś pamiętamy z kluczowych słów. Ot, chociażby Lecha Wałęsy, który w 1989 r. w amerykańskim kongresie swoje słowa rozpoczął wymownym: “We, people” – odnosząc się w ten sposób nie tylko do amerykańskiej konstytucji, ale do uniwersalnych wartości i pragnień, które towarzyszyły wielu Polakom w tamtym czasie.

Wykorzystaj anegdoty i ciekawe przykłady.

Nie jestem specjalistą od storytellingu, ale z własnego doświadczenia wiem, jak bardzo przemawiają do mnie ciekawe historie. Odnoszą się do wyobraźni, wpływają na emocje, wzbudzają zainteresowanie. Wykorzystaj to. Możesz posłużyć się ciekawymi historiami związanymi z życiem tego, dla którego piszesz. Może podzielił się z tobą ciekawą anegdotą albo spotkało go coś wyjątkowego. Nie bój się zaproponować dopisania jakiegoś wartościowego faktu nawet wtedy, jeśli wydarzyło się w drodze na spotkanie, na którym będzie mogło zostać zaprezentowane. Bądź odważny i myśl szeroko. Czasem nawet z pozoru nieistotne sprawy w przemówieniu można wykorzystać tak, żeby się świetnie komponowały z całością. Pamiętaj również o nadawaniu odpowiedniego tempa. Nawet ciekawe historie w namiarze mogą stać się nudne.

Pisz naturalnie, krótko i autentycznie.

To porada z gatunku raczej technicznych. Ale ważna, bo słuchając niektórych przemówień, szczególnie polityków mam wrażenie, że zamiast trafić do swoich odbiorców chcą pochwalić się swoją erudycją, znajomością historii czy diagnozą ważkich społecznych zjawisk. A dobre przemówienie nie polega na tym, że pokazujemy jak jesteśmy oczytani. Jego najważniejszą cechą powinno być to, żeby być właściwie zrozumianym. I żeby wywoływać efekt, który założyliśmy. Sukcesem będzie, jeśli odbiorcy będą utożsamiali się z przemawiającym. A zatem – uważaj, żeby cię nie poniosło. Podobno Albert Einstein podzielił się następującą radą: „Do każdego mówię tak samo, niezależnie od tego, czy jest to śmieciarz, czy rektor uniwersytetu”. Znasz ideę prostego języka? Skorzystaj z niej.

Pamiętaj o celu.

O celu wspomniałem już wyżej, ale ten element zasługuje na oddzielny punkt. Pisząc przemówienie pamiętaj, co właściwie przemawiający chce osiągnąć. I o tym, jaki efekt chce uzyskać. Warto podkreślić kilka kluczowych zdań. Tak, żeby przemawiający wiedział, gdzie zmienić tempo czy zrobić pauzę. A także po to, żeby swoją postawą mógł zwrócić uwagę na najistotniejsze kwestie.

Powyższa lista z pewnością nie jest wyczerpująca. Jednak powyższe zasady uważam za jedne z najważniejszych. A zatem – długopisy w dłoń!

#speechwriter #komunikacja #przemówienia

Rafał Skwiot

Rafał Skwiot