Każde badanie czy raport, pokazujący działalność samorządowców w mediach społecznościowych, uważam za wyjątkowo cenny. Przede wszystkim dlatego, że wiedzy o aktywności przedstawiciela tego sektora w sieci mamy tak mało, że jest na wagę złota. Znam badania, które w 2014, a potem 2018 przeprowadzili Robert Romanowski i Andrzej Szymkowiak („Obecność samorządów lokalnych w mediach społecznościowych w Polsce”). Dość „medialne” były analizy Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska (rok 2018 i 2019). Prezentowały jednak dane, z których owszem, mogliśmy wyciągnąć jakieś wnioski, ale daleko im do reprezentatywnych. Dzięki nim poznaliśmy pewne tendencje czy kierunki. No dobrze, najbliżej ideałowi było pracy naukowców UE w Poznaniu.
Niemniej – bardzo ucieszyłem się, gdy IBIMS opublikował Ranking najbardziej wpływowych samorządowców w internecie w 2021 roku. Mamy oto kolejne informacje, na podstawie którego rysuje się pewien obraz. Tym razem tego, jak w social media radzą sobie prezydenci i burmistrzowie. Niestety nie jest to obraz bez rys.
Wiemy, że wciąż wiemy niewiele
353 miasta są zrzeszone w Związku Miast Polskich. Ta liczba może robić wrażenie, gdyby nie fakt, że według danych GUS 1 stycznia 2022 r. w naszym kraju było ich 954. A badaniu zostały poddane tylko te, które należą do wspominanego związku. Oznacza to, że ranking nie obejmuje włodarzy takich miast jak Szczecin czy Zamość. Nie wiemy, jakie miejsce zajęłyby miasta z krainy Wielkich Jezior jak Pisz czy Mikołajki. Wyłączona jest także Łomża, Gostynin, Grajewo. Nawet, jeśli dopiero dowiedziałeś się o istnieniu tych samorządów, szkoda, że nie dowiesz się, jak funkcjonują w sieci. „Poszkodowani” są także aktywni w mediach społecznościowych burmistrzowie podwarszawskich miejscowości, jak Karczew. Z drugiej strony – trzeba było przyjąć pewne założenia. I w tym kontekście rozumiem badaczy. Żałuję jednak, że nie posłuchali Zbigniewa Chajzera i nie poszli na całość. Przyznaję, że miałbym tu osobistą korzyść, bo chętnie prezentowałbym tego typu dane na szkoleniach.
Publikuj często, to będziesz wysoko
Drugą i chyba największą wadę raportu IBIMS widzę w algorytmie. Ale tu oddaję głos autorom:
W indywidualnie opracowanym na potrzeby tego raportu algorytmie premiowaliśmy profile, które pomimo mniejszych rozmiarów, generują stosunkowo wysoki poziom interakcji z mieszkańcami.
A sam ranking tworzony był w taki sposób, że sumę interakcji z poszczególnych profili dzielono przez liczbę fanów, zgromadzonych do 31 grudnia 2021 r. Następnie uzyskany wynik mnożono przez średnią dzienną liczbę wpisów w całym 2021 r. Dane „normalizował ekspert ds. mediów społecznościowych IBIMS. Po tak skonstruowanym badaniu rzeczywiście możemy mieć do czynienia co najwyżej z rankingiem. Pierwsze miejsca zajmują najbardziej aktywni i wywołujący największe emocje włodarze (aktywność fanów). Brakuje tu jednak pogłębionej analizy. Brand24 – na pomoc! Przecież o wiele większą wartość od ilości publikacji ma ich jakość, a w przypadku włodarzy dobrze byłoby wiedzieć, z jakim wydźwiękiem spotyka się to, co publikują. Zrobiłem szybki test – wszedłem na kilka profili czołówki rankingu, żeby przejrzeć ich ostatnie posty. Rzeczywiście, generują spory ruch, ale pod większością postów w komentarzach możemy zauważyć krytykę. Dobrze byłoby wiedzieć, jak mieszkańcy oceniają swoich przedstawicieli, a także (ale to praca chyba nie na tego typu raport) ilu odbiorców zostało zablokowanych.
Dużo, nie znaczy lepiej
Tutaj może się narażę, chociaż pewnie będę miał tylu obrońców, co przeciwników. W każdym razie – nie uważam, żeby częstotliwość publikacji była skorelowano z dobrze prowadzonym profilem. Ale tu znowu oddaję głos analitykom z IBIMS:
Z naszej analizy wynika, że minimum publikacyjne dobrze zarządzonego profilu prezydenta miast to około 700 postów rocznie – około 2 publikacje dziennie.
W przypadku burmistrza ta liczba jest nieco mniejsza. Wystarczy 1,37 posta dziennie, żeby zająć wysokie miejsce w rankingu. Ale naprawdę? Na podstawie tego typu danych warto wyciągnąć taki wniosek? To, że prezydent Wrocławia publikuje 5,5 posta dziennie nie oznacza, że burmistrz Wąbrzeźna publikując tak często osiągnie sukces. Wpływ na to ma wiele innych czynników. A poza tym – piszę to na podstawie obserwacji, w przypadku wielu profili byłaby to droga to ograniczenia zasięgów. Inna sprawa, że w samorządach największym wyzwaniem jest zespół, który miałby prowadzić social media. Nie sądzę, że prezydent miasta publikujący prawie 6 razy dziennie na swoim Facebooku, posiadający także aktywne konto na Twitterze, nie wspiera się profesjonalnym zespołem. Tym bardziej, że liczną kadrą urzędników, prowadzi dziesiątki spotkań i czas nie jest tu jego sprzymierzeńcem.
Czy było warto?
To pytanie na koniec. A odpowiedź jest oczywista – tak, było warto. Im więcej tego typu rankingów, tym lepiej. Przyjdzie czas i na metodologię. Natomiast cieszę się, że samorządy zostały zauważone, a wielu burmistrzów i prezydentów wyróżniona. Dla wielu to motywacja, dla innych inspiracja. Ranking przypomina też pewną oczywistość. Najlepsze profile w mediach społecznościowych to te, w których jesteśmy autentyczni i otwarci. Takie, w których pokazujemy swoją pracę „od kulis”, dzielimy się osobistymi przemyśleniami, opowiadamy o sukcesach i przyznajemy do porażek. To wtedy nasze treści są komentowane i udostępniane. To wtedy samorządowcy, na co dzień zamknięci w beznamiętnych urzędach, stają się „kolegami z sąsiedztwa”. Mieszkańcami miast, które starają się rozwijać.
A na koniec – liderzy rankingów. Obie grafiki pochodzą ze strony IBIMS. Tam też znajduje się opisywany ranking. Jeśli chcesz się z nim zapoznać, kliknij w ten link.