Skip to main content

Personal branding. Przedstawicielom świata interaktywnego nie trzeba tłumaczyć tego pojęcia. Nawet, jeśli go nie rozumieją, wdrażają jego schematy. Lepiej lub gorzej. Wiadomo. I pewnie dlatego lepiej lub gorzej się to im udaje. Ale ja nie o tym. Mnie interesuje to, czy budowanie własnego wizerunku powinno być także domeną PRowców. Bo, jak na razie – najciemniej pod latarnią…

No właśnie, czasem zastanawiam się, jak to jest, że PR ma tak złą renomę, ale może najpierw powinienem zastanowić się nad tym, jaką renomę mają sami adepci tego zawodu. O ile w ogóle są zauważani. Pleban, Sikorski, Ciszewski, Czarnowski…Te nazwiska policzę na palcach jednej ręki (nawet bez jednego palca). Listę ekspertów PR jestem w stanie uzupełnić o kolejne osoby tylko dlatego, że PRu uczę się od wielu lat. I może, co do zasady, nie wszyscy specjaliści public relations powinni troszczyć się o budowanie swojego wizerunku, jednak chciałbym podać przynajmniej kilka spostrzeżeń, które są argumentami “na tak”.

Coś na początek

Jednak zanim konkrety. Kilka uwag wstępnych. Po pierwsze – personal branding rozumiem jako budowanie swojej reputacji i eksperckości. Tak, aby podnosić swoją wartość: zarówno w branży, jak i w otoczeniu dalszym. Warto o tym wiedzieć, czytając ten tekst. Po drugie – zawężam to pojęcie przede wszystkim do menedżerów, osób publicznych lub pełniących zawody tzw. zaufania publicznego. Być może o personal branding warto dbać od początku kariery, ale nie tym zajmuję się w tym tekście. Innymi słowy – uważam, że wdrażanie programu budowania swojego wizerunku nie jest dla każdego i nie dla wszystkich PRowców. Po trzecie – moim celem nie jest podanie recepty na to, jak personal branding powinien być prowadzony ani dawanie rad rekomendujących zdrowy rozsądek w jego prowadzeniu. Inni zrobili to lepiej – dla niedowiarków – tutaj pierwszy a tu drugi tekst Artura Jabłońskiego, który jest na to dowodem. A żeby okazać się jeszcze bardziej szczodrym – tu tekst Moniki Kaczmarek Śliwińskiej. Po czwarte – moją rolą nie jest ocena etyczności personal brandingu i jego ewentualnego wpływu na fałszowanie naszego obrazu. Interesuje mnie on tylko jako narzędzie w sensie pozytywnym. Ok, zrobiłem tyle zastrzeżeń i uwag, że teraz trudno będzie mi cokolwiek zarzucić. Chociaż może znajdą się chętni. Zobaczymy.

A teraz do rzeczy. Dlaczego uważam, że PRowcy powinni inwestować w personal branding?

Od własnej marki do edukacji

Zacznę dość pragmatycznie. Być może niektórzy pomyślą nawet, że jestem oportunistą, ale to nie tak. Po prostu losy branży PR leżą mi na sercu. To dlatego uważam, że budowanie wizerunku przez kluczowych menedżerów z tego sektora może wpływać pozytywnie na edukację zarówno w naszym środowisku, jak też poza nim. Im więcej specjalistów będzie rozpoznawalnych, a jednocześnie uważanych za ekspertów – tym lepiej. Zakładając oczywiście, że będą dbali o to, aby właściwie informować np. o dziedzinie, którą się zajmują. No cóż, na razie wypowiedzi PRowców jak na lekarstwo. Poza proto.pl, rzadko mam możliwość poczucia, że i ja jestem przez kogoś reprezentowany. Tymochowicz, Mistewicz…oni niech lepiej reprezentują polityków.

Gdy buduje się zaufanie

Elementem, który łączy się z poprzednim, jest także budowanie zaufania. I to w szerokim rozumieniu – do branży PR jako takiej. Marzy mi się dzień, w którym jako PRowcy (reprezentowani przez znanych liderów) będziemy szanowani jako osoby kompetentne i działające uczciwie. Niestety aktualnie mam wrażenie, że public relations jest synonimem wszystkiego, co nieetyczne. A szkoda. Jestem zatem zdania, że personal branding kluczowych i kompetentnych menedżerów przyniesie nam korzyści związane z tym, że PR w świadomości opinii publicznej będzie ewoluował w kierunku dziedziny, której domeną jest prawda, a kłamstwo jego zaprzeczeniem.

Możliwość rozwoju

Jednym z ważnych narzędzi, które wykorzystują specjaliści od komunikowania, jest pozycjonowanie eksperckie. Jako PRowcy potrafimy skierować oczy na wybranych (nawet najmniej medialnych) przedstawicieli firm, dla których pracujemy. Umiemy sprawiać, że sylwetki naszych klientów pojawiają się w topowych magazynach. A co robimy dla siebie? Jasne – to przecież nie tak, że musimy coś robić. Wręcz przeciwnie – w nasz zawód jest wpisane to, aby być w cieniu. I dobrze. Jednak personal branding – rozumiany np. jako takie uczestnictwo w życiu społeczności internetowych, które nie łączy się np. z agresją czy rasistowskimi żartami, może tylko pomagać. Na przykład umożliwiając nam rozwój zawodowy tam, gdzie będzie to dla nas najlepsze. W swojej pracy, budując pozycję innych, pomagamy im we skutecznym wzroście zawodowej wartości, sami zbyt często pozostając w tym samym miejscu.

Skuteczne publicity

Nie od dziś wiadomo, że znani i zaufani specjaliści mają największe zawodowe “wzięcie”. Pokazując swoje kompetencje udowadniają, że są godni zaufania. A jeśli do tego okażą się ekspertami – pełen sukces. Znany menedżer dla niejednej agencji PR może zrobić więcej niż kilku poruszających się jakby we mgle new business managerów. Bez urazy oczywiście – bardzo szanuję ich pracę i uważam, że jest nie do przecenienia. Tyle, że personal branding kluczowych specjalistów, może pomagać np. w pozyskiwaniu nowych klientów. Często marka własna wspiera markę całego przedsiębiorstwa.

Wiedza jeszcze większa

A teraz trochę o zdobywaniu dodatkowej wiedzy. No właśnie – dbając o personal branding najpierw musi dokładnie zapoznać się z tym zjawiskiem. Kilka, nawet przyzwoitych artykułów, to jednak za mało. A tego typu edukacja wprost proporcjonalnie będzie przynosiła korzyści także markom, dla których pracujemy. Im więcej wiemy (o każdej z dziedzin) tym lepiej. Na przykładzie Sacco zastanawiałem się ostatnio, jak to jest, że pełni rolę wysokiego menedżera PR w międzynarodowej firmie, a nie umie zadbać o swój wizerunek. A może ona po prostu przeczytała o jedną książkę za mało?

Coś na koniec

Na początku napisałem, że mam zamiar przedstawić tylko argumenty na rzecz personal branding dla PRowców, bez odnoszenia się do jakichkolwiek porad. Myślę jednak, że warto zrobić tylko jedną uwagę. Być może powinna znajdować się na początku. Otóż – zanim jako przedstawiciele PR zaczniemy budować swój wizerunek, najpierw zawsze powinniśmy skutecznie dbać o wizerunek naszych klientów. Albo inaczej – nigdy własna marka nie powinna nam przysłonić sensu naszej pracy, czyli działań na rzecz innych. Jeśli zatem argumenty, które podałem, byłyby dla jakiegokolwiek PRowca inspiracją do budowania swojej marki, najpierw powinien zastanowić się, czy nie będzie się to wiązało ze szkodą dla jego wyzwań zawodowych. Takie działania (w ramach własnej marki)  nie mogą być działaniami za wszelką cenę. Tylko niech nie okaże się, że znowu będzie spadał nam Klout.

***

Bądź sobą, wszyscy inni są już zajęci. – mawiał Oscar Wide. I pewnie nie spodziewał się, że przywołam jego słowa, aby na koniec przypomnieć o jeszcze jednej ważnej zasadzie.

Rafał Skwiot

Rafał Skwiot