Kiedy zaczynałem swoją pracę w samorządzie, nie tylko z zawodowej ciekawości zainteresowałem się tym, w jaki sposób przedstawiciele sektora publicznego prowadzą społecznościowe profile reprezentowanych przez siebie instytucji. To, co tam zobaczyłem, właściwie odzwierciedla stan prawodawstwa, który dotyczy tego zagadnienia. A że właściwie go nie ma – słowem chaos dość często definiowałem facebookowe czy instagramowe profile gmin, powiatów czy organizacji pozarządowych. To, co niejednokrotnie rzucało się w oczy, to również oddolna próba porządkowania poszczególnych profili. Odzwierciedlały ją regulaminy. Próbuje się w nich wskazywać na tematy, które można poruszać. Definiuje komentarze, które będą kasowane. W końcu – niektóre wskazują na możliwość blokady użytkowników, którzy nie dostosują się do wprowadzonych zasad.
Czy regulaminy fanpage’y mają sens?
Jaki jest sens tworzenia takich regulaminów, skoro poszczególne serwisy najczęściej zdecydowanie lepiej porządkują sferę prawną? Według mnie żaden. Tym bardziej, że na przykład blokując na ich podstawie użytkowników, co do zasady nie łamiemy obowiązującego prawa, ale jednak wykluczamy z debaty tych, którzy z jakichś powodów według nas nie dostosowali się do wymagań. A czy zabraniamy udziału w konsultacjach społecznych obywatelom, którzy mają krytyczny głos? Albo czy wypraszamy z konferencji prasowej dziennikarzy czy nieprzychylnych blogerów? No i w końcu – na jakiej podstawie decydujemy, kogo możemy zablokować i kto może to zrobić? Tym bardziej, że w prawodawstwie nie istnieje na przykład takie określenie jak „oficjalny profil miasta na Facebooku”. W ostatnim czasie pojawiło się co najmniej kilka opinii prawnych, które wskazują, że blokowanie użytkowników serwisów społecznościowych to dla sektora publicznego stąpanie po cienkim lodzie. Spójrzmy na przykład na sprawę blogera, który został zablokowany na facebookowym profilu Inowrocławia. Helsińska Fundacja Praw Człowieka wsparła go w toczącym się procesie jako tzw. przyjaciel sądu. W swojej opinii podkreśla między innymi:
Wraz z rozwojem i popularnością mediów społecznościowych organy władzy publicznej i osoby pełniące funkcje publiczne (administrujące tymi stronami) arbitralnie blokują użytkowników, którzy wyrażają o nich krytyczne opinie. To ograniczenie dostępu do informacji, a co za tym idzie wolności słowa wynikającej z art. 54 Konstytucji i art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Opinii w podobnym tonie jest co najmniej kilka. Myślę, że kiedyś postaram się je zebrać w jednym miejscu z krótką analizą. Tymczasem piszę ten tekst trochę ku refleksji, a trochę ku…przestrodze.
Nieuchronny obowiązek informacyjny
Na koniec być może jednak trochę cię drogi czytelniku zaskoczę. Bo o ile powyżej wskazywałem na bezzasadność tworzenia regulaminów na fanpage’ach prowadzonych przez przedstawicieli sektora publicznego, tak teraz przypomnę, że od 2018 roku i wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (wyrok z 5 czerwca 2018r., o sygnaturze C-210/16 ), mamy inny ważny obowiązek. A dotyczy on dodania linku do zasad ochrony prywatności, który znajduje się na przykład na stronie internetowej. Wynika to z faktu, że to na administratorze fanpage’a spoczywa obowiązek informacyjny. Spójrzmy na uzasadnienie wspomnianego wyroku:
Tymczasem wprawdzie sam fakt korzystania z portalu społecznościowego, takiego jak Facebook, nie sprawia, że użytkownik Facebooka staje się współodpowiedzialny za przetwarzanie danych osobowych dokonywane przez ów portal, należy jednak zaznaczyć, że administrator fanpage’a prowadzonego na Facebooku, tworząc taką stronę, daje Facebookowi możliwość zapisania plików cookies na komputerze lub na każdym innym urządzeniu osoby odwiedzającej jego fanpage’a bez względu na to, czy osoba ta posiada konto na Facebooku czy też nie. W tych okolicznościach należy uznać, że administrator fanpage’a prowadzonego na Facebooku (…) uczestniczy, podejmując działania polegające na ustaleniu parametrów zależnych w szczególności od jego użytkowników docelowych, jak również od celów w zakresie zarządzania lub promocji jego działalności, w określeniu celów i sposobów przetwarzania danych osobowych osób odwiedzających jego fanpage’a. Z tego względu w niniejszym przypadku należy uznać, że ów administrator fanpage’a ponosi na poziomie Unii wspólną odpowiedzialność z Facebook Ireland za przetwarzanie danych w rozumieniu art. 2 lit. d) dyrektywy 95/46.
Jak dodać link do zasad ochrony prywatności na Facebooku?
Zdarzają się opinie, które sugerują, że obowiązek dodawania zasad polityki prywatności nie obejmuje administratorów, którzy nie prowadzą działalności komercyjnie. Ale marne to wytłumaczenie, bo nawet jeśli za pośrednictwem naszego fanpage’a nie prowadzimy sprzedaży, to jednak posiadamy dostęp do szczegółowej wiedzy na temat naszych obserwujących i ich aktywności. Co zatem pozostaje? Zastosować się do obowiązujących regulacji i skorzystać z funkcjonalności Facebooka, który już 3 lata temu dostosował się do wyroku. Dodanie linka do zasad ochrony prywatności jest banalnie proste. Aby to zrobić, należy wejść na stronę główną fanpage’a, następnie kliknąć w “Informacje”, a później w sekcję “Więcej informacji” (na dole strony). Tam znajduje się zakładka: “Zasady ochrony prywatności”. Wystarczy podlinkować i…gotowe.